Jesteś w dokach startowych. Wykonałaś cały plan, poradziłaś sobie z problemami, rozwinęłaś nowe umiejętności, zrobiłaś wszystko, co w Twojej mocy i jesteś gotowa na swój wielki dzień.
Pada pierwszy klaps i rusza AKCJA!
A z nią emocje, przepływ, poczucie bycia na właściwym miejscu!!
I nagle okazuje się, że nic nie idzie tak, jak sobie zakładałaś. Miało być pogodnie, a pada, reżyser złamał nogę, kamera zamokła, catering nie dojechał.
Wygląda na to, że cały Twój perfekcyjny plan, godziny ćwiczeń i przygotowań za chwilę pójdą na marne.
Z euforii powoli przechodzisz do paniki…
Spinasz się, starając się wpłynąć na to, na co nie masz wpływu, poruszyć niebo i ziemię (może niech chociaż ten telefon ktoś odbierze)….
I nic.
Pustka.
Nie masz wpływu.
Nie poradzisz.
Ciągle jest nie tak.
I tylko ta gonitwa myśli co jeszcze mogę zrobić!?Co jeszcze mogę zrobić!?Co jeszcze mogę zrobić!?Co jeszcze mogę zrobić!?Co jeszcze mogę zrobić!?Co jeszcze mogę zrobić!?Co jeszcze mogę zrobić!?Co jeszcze mogę zrobić!?Co jeszcze mogę zrobić!?Co jeszcze mogę zrobić!?Co jeszcze mogę zrobić!?Co jeszcze mogę zrobić!?Co jeszcze mogę zrobić!?Co jeszcze mogę zrobić!?Co jeszcze mogę zrobić!?
Co możesz zrobić?
Zapaść się w czarną dziurę? Rozpłakać? Zwymyślać kogoś, kto akurat się znajdzie pod ręką?
Każda z powyższych opcji jest dobra. Ale najlepszą opcją jest ODPUŚCIĆ.
Tak po prostu, odpuścić. Mimo, że wydaje Ci się to niemożliwe. Mimo, że masz tysiące pomysłów na to, jak sytuację uratować. Mimo, że jakiś wewnętrzny głos nie przestaje Ci sugerować, że to Twoja wina, że powinnaś była inaczej, i że musisz działać, że odpuszczenie to poddanie się, a Ty się przecież nigdy nie poddajesz.
Odpuść.
Powiedz sobie: „No dobrze, co było w mojej mocy, to zrobiłam. Najlepiej jak na ten czas było to możliwe. Wierzę, że tak, jak jest jest dobrze, ufam, że tak po prostu ma być, nawet jeśli nie rozumiem po co tak ma być.”
Odpuść.
Idź na spacer. Na masaż. Zrób coś, co Ci sprawi przyjemność. Wyśpij się (pewnie nie czujesz zmęczenia, bo przecież jeszcze trzeba próbować?)
Twój wysiłek, Twoja wykonana praca są ważne i się liczą. Nie poszły na marne. Czasami po prostu nie masz na coś wpływu. I to nie jest ani dobre ani złe. Po prostu tak jest.
Czasami tak trudno nam przyjąć, że świat się nie zawali, jeśli odpuścimy. I nie odpuszczamy, aż padną nam baterie. A wtedy lądujemy w czarnej dziurze. Bez baterii i sił, żeby wyjść.
Odpuść.
Może ta dziura nie będzie tak czarna? Może łatwiej z będzie się z niej wydostać?
Odpuść.
Ale jeśli nie możesz oprzeć się zrobieniu czegoś, nie możesz odpuścić, zapytaj się, czy czujesz radość i entuzjazm na myśl o tym działaniu, czy raczej lęk i napięcie? Czy działasz z punktu obfitości i bogactwa, czy raczej braku i paniki? Zapytaj Twojego ciała, czego potrzebuje. Ono wie.
Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
Zobacz inne wpisy:
Jak pielęgnować swoje bogactwo?