Pamiętam z dzieciństwa wierszyk 'Kto ty jesteś? Polak mały’ i ile radości z jego powtarzania, gdy miałam 4 lata. Bardzo mi się podobała szufladka, do której mnie ten wierszyk pakował (to z potrzeby przynależności :-)) – i to poczucie, że w tej szufladce mam różne ważne rzeczy, które mnie określają – moje znaki. I, że te pytania i odpowiedzi nadają mi znaczenia. (Oczywiście doszłam do tego dużo później)
Tę część traktującą o krwi i bliźnie jakoś omijałam pamięcią. Przynajmniej do czasu, kiedy pojawiły się moje dzieci i zaczęłam się zastanawiać nad tym, co chcę im przekazać o tym, kim są. Mniej byłam wtedy chętna do akurat tego przekazu.
Bo na pytanie Kto to jest? lub Kim Ty jesteś?, Kim jestem? można odpowiedzieć na różne sposoby. Nawet, jeśli dotyczą te samej osoby.
I ważne jest, żebyśmy same dla siebie miały tę odpowiedź, żebyśmy czuły, że jest dla nas prawdziwa.
I co najważniejsze, by oddawała istotę tego, kim jesteśmy.
Pewna kobieta powiedziała mi niedawno, że jest Europejką. Że to jest najbliższe temu, jak się czuje w kontekście pochodzenia. Bo wprawdzie jej rodzice pochodzą z Czech, ale odkąd pamięta, w domu rozmawiało się po niemiecku. To nie był nie był rodzimy język żadnego z rodziców, ale ponieważ mieszkali w Niemczech i chcieli się integrować, mówili po niemiecku. Również w domu, między sobą. Robiąc błędy, czasem kalecząc i kalkując struktury z czeskiego. W żadnym z tych języków moja rozmówczyni nie czuła się jak w swoim i w związku z tym trudno jej było określić, czy jest Czeszką czy Niemką.
W świetnym filmie Mocna kawa wcale nie jest taka zła jest kobieta, którą bohater określa jako „ta, której mąż się powiesił”. A ona na to nie reaguje. Bo jej mąż się rzeczywiście powiesił.
W opisie innej kobiety widniało: „Jestem gruba”. Jako jedyne zdanie.
Za każdym razem, gdy myślę, że ktoś tak określa siebie kogoś lub siebie czuję smutek i złość. Bo nawet, jeśli jest to zdanie prawdziwe, to przecież stanowi tylko część opisu tej osoby. I niekoniecznie tę najważniejszą, tę, która stanowi o tym, kim osoba jest. To jest ta część prawdy, która mówi o tym, z czym się dana osoba mierzy, a nie kim jest.
Często szukanie odpowiedzi na pytanie Kim jestem pojawia się w mojej pracy jako coacha.
Bo musisz wiedzieć, kim jesteś, żeby wychodzić do świata, pokazując siebie, swoją ofertą. Od tego, jak się określisz zależy, jak Cię ludzie widzą, czego od Ciebie się spodziewają.
Czy Ty masz swoją odpowiedź?
Jestem pewna, że ona ewoluuje razem z Tobą – warto czasem przyjrzeć się, czy mamy ją aktualną.
Ja miałam czas, gdy pierwszą myślą na to pytanie było: „Jestem świetlistą duchową istotą”.
Niekoniecznie jest to ta część prawdy, którą bym ujawniła o sobie na spotkaniu networkingowym czy w prezentacji dla klienta, a jednak wtedy mi całkiem pasowało i było dla mnie prawdziwe. Dużo bardziej niż to, co podpowiadał Bełza w wierszyku z dzieciństwa. Do tej pory z resztą tak jest.
O tym, jak sobie odpowiedzieć na pytanie 'Kim jestem” w kontekście pracy opowiadam w tym nagraniu.
Zapraszam, spodziewam się, że znajdziesz w nim kilka podpowiedzi.
Dzielę się też skąd ta duchowa świetlista istota.
Kim jesteś?
Wolisz czytać? Kliknij po skrypt nagrania
Kim jesteś? Cześć? Gdybym Cię zapytała dziś o to, kim jesteś, co byś mi odpowiedziała? Ja na takie pytanie często odpowiadam, zę jestem Iza i jestembogata.pl. Bo tak nazywa się projekt, który prowadzę. Był czas, że na to pytanie szybką ścieżką cisnęła mi się na usta odpowiedź “Jestem duchową świetlistą istotą’ Bo przez długi czas codziennie o różnych porach wyskakiwało mi takie przypomnienie na telefonie – moje odkrycie z medytacji – mantra, z którą chciałam się bliżej zaprzyjaźnić. Miałam sporo radości wyobrażając sobie miny i reakcje ludzi, z którymi podzieliłabym się taką odpowiedzią na to pytanie na spotkaniu networkingowym czy przedstawiając się na prezentacji dla klienta. Niezależnie od tego, czy miałabym śmiałość tak się przedstawić, nie mam wątpliwości, że określenie się jako świetlista duchowa istota obejmuje wszystkie role, jakie w życiu pełnię i wszystkie aspekty tego, kim jestem. Na twoją tożsamość, na to kim jesteśmy składa się wiele ról, które w życiu pełnimy. W wielu z nich pomagają nam się odnaleźć rytuały, które nas do tych ról wprowadzają. Na pewno uczestniczyłaś w wielu takich rytuałach – poczynając od pasowania na przedszkolaka czy ucznia, przez egzamin dojrzałości czy otrzymanie indeksu – są to społecznie wypracowane uroczystości, symbolizujące lub tworzące nowe role. Ważne uwaga – niektóre te uroczystości jak pasowanie na ucznia czy egzamin dojrzałości tylko symbolizuję wejście w rolę, inne, jak zawarcie związku małżeńskiego, odebranie dyplomu uczelni czy wyroku sądowego mają moc sprawczą. Ich długość, pompa, jaka im towarzyszy niekoniecznie ma związek z ich konstytuwnym charakterem. Stajesz się żoną czy mężem, gdy podpisujesz akt ślubu i składasz przysięgę małżeńską. Ale stajesz się uczniem, gdy idziesz pierwszego dnia do szkoły, nie wtedy, kiedy bierzesz udział w akademii pasowania na ucznia. Kiedy określasz kim jesteś zawodowo, często możesz skorzystać z rytuałów – stajesz się lekarzem, gdy zdasz egzamin państwowy, sędzią gdy ukończysz aplikację, prezydentem, gdy PKW poda wynik wyborów i złożysz przysięgę. Ale w większości wypadków takich rytuałów nie ma. Każdy moze się nazwać autorką czy autorem. Nawet, jeśli nie wydał jeszcze żadnej książki i pisze tylko do szuflady. Każdy mozę nazwać się coachem, terapeutą, projektatem, producentem, twórcą czy artystą. Co sprawia, że się nimi stajesz? Twoja decyzja. Ten moment, w którym sobie mowisz: Tak, jestem autorką, chcę pisać/iszę książki. Tak, jetsem artystą, tworzę sztukę. Jestem terapeutą, pomagam ludzimo. Jasne, że jest przepaść pomiedzy pisarką – a pisarką poczytną, autorką bestsellerów, artystą a artystą rozpoznawalnym i utrzyującym się ze sztuki. Ale, by stać się znanym, rozpoznawalnym, aby się z tego fachu utrzymywać najpierw musisz zrobić pierwszy krok – na przykład podjąć decyzję, że w tym fachu jesteś. Pozwolić sobie się tak nazywać, przyzwyczaić się do tego określenia, pozwolić mu stać się częśćią Ciebie, Twojej tożsamości. Często w tym momencie słyszę pytanie: NO DOBRA, ALE CZY JA MOGĘ SIĘ TAK NAZYWAĆ? I na ogól odpowiedź jest prosta: TAK, MOŻESZ. Jest wprawdzie kilkadziesiąt zawodów regulowanych, które wymagają spełnienia okreśłonych warunków. Są wśród nich radca prawny, położna, mirobiolog lekarski, pilot, kucharz okrętowy. Pełną ich listę łatwo wyguglasz pod hasłem ‘zawody regulowane’. Ale mam nieodparte wrażenie, że jeśli ciągnie Cię w stronę któegoś z zawodów regulowanych, to wiesz, że potrzebujesz zrobić coś – studia, kurs, certyfikat. We wszystkich innych przypadkach nie musisz. Co nie oznacza wcale, że nie jest to wskazane. Studia czy kursy sa przydatne do tego, byś poznała narzędzia i procedury i nauczyła się nimi posługiwać. Po to, żeby nie zrobić komuś krzywdy, po to, żeby działać sprawniej, żeby rozumieć istotę tego, czym się zajmujesz. I oczywiście, niewykluczone, że masz już doświadczenie i praktykę i studiów nie potrzebujesz. Albo potrzebujesz ich tylko po to, by sobie pewne tematy uporządkować, upewnić się, przekonać, że jesteś wystarczająca. Albo po prostu, żeby wiedzieć i umieć więcej, bo wiedza jest obszarem stale rosnącym i nieograniczonym. Więc, kiedy szukasz odpowiedzi na pytanie KIM JESTEŚ pierwszym krokiem jest zdecydowanie czy wybranie tego, jak się określasz, ewentualnie wzmocnione poszukiwaniem tego, czego potrzebujesz, by tę decyzję podjąć mądrze i świadomie. To określenie ‘jestem artystką, pisarką, nauczycielką, projektatką wcale nie musi być dla ciebie wygodne. JESZCZE. Może tak być, że podjęłaś decyzję i musisz się w niej osadzić, okreśłić co w związku z tym robisz, czym się zajmujesz, a czego nie chce i co Cię ie interesuje. Czego potrzebujesz, żeby to określenie było częścią Ciebie? Być może jest to czas, byś się przyzwyczaiła? A możę wewnętrzna zgoda na takie nazwanie siebie? Albo jakiś rytuał, dzięki któremu wejdzesz w tę rolę? Oswajanie się z nową rolą jest da mnie cudowanym procesem – z jednej strony tworzy się dodatkowa jakość – nazywasz coś, czego wcześniej nie miałaś albo nei nazywałaś, a równocześnie wciąż jesteś tą samą osobą – bogatszą o kolejną rolę, kolejne określenie. Kojarzysz to uczucie dwoistości? Niby jesteś tą samą osobą, masz te same wspomnienia, doświadczenia, tych samych znajomych i cele, a jednak coś jest innego. Powstaje jakaś nowa ścieżka myślowa, decyzyjna. Pojawiają się nowe działania, wartości, przekonania, idea. Stajesz się terapeutką duszy, artystką coaczką, mentorką. Zwróć uwagę, ze wcale nie musisz określać siebie jedny rzeczownikiem. I wcale te określenia nie muszą być rzeczownikowe – możesz użyć do tego opisu – czym się zajmujesz, co robisz? Uruchamiam wyobraźnię i pomagam odnaleźć życiowe powołanie, opowiadam historie, które poruszają – to tylko przykłady tego, jak możesz odpowiedzieć na pytanie kim jesteś. Co ważne, to wcale nie musisz określać się przez profesję, która już istnieje i jest znana – świat cały czas się zmienia i pojawiają się nowe zawody i profesjie, obszary działania. Jeszcze 10 lat temu nie było chyba Menadżera Social mediów ani specjalistów CEO. A obecni uczniowie podstawówek będą najprawdopodobniej pracować w zawdach, które jeszce nie istnieją. Być może i Ty właśnie tworzysz coś nowego, jeszcze nie istniejącego, nieznanego. to jest ok, to jest bezpieczne i całkowicie naturalne. Kim jest coach relacji z końmi, terapeuta duszy, czy coach relacji z pieniedzmi? Od kiedy jest znane, czym się zajmuje? Twoje decyzja o tym, kim jesteś ustawia Cię w pewnych ramach – pozwala CI określić, czego się można po tobie spodziewać, z czym się do Ciebie mozna zwrócić Kim jesteś? Co się pojawia w odpowiedzi? Jest jeszcze jedna kwestia. Z czasem, gdy się przyzwyczaisz, i osowisz z torami, po których się poruszasz w tej roli, w tym kawałku swojej tożsamości, mozę się okazać, że szufladka, w którą się włożyłaś robi się za mała. Bo inne role, które w życiu odgrywasz sprawiają, że narzędzia z tej szufladki stają się niewystarczające. Bo czujesz życie, energię twórczą gdzieś indziej. I stawiasz sobie kolejne pytanie: Czy ja mogę? Czy będąc terapeutką mogę mówić o duchowości? Czy będąc coaczką mogę mentorzyć? Czy artysta może pracować na zamówienie i za dobre pieniądze? Czy pisarz ma prawo do tego czy tamtego? Przecież są określne procedury, narzędzia, wytyczne, a to, co mnie pociąga się w nich nie mieści. I to jest moment, w którym warto sprawdzić, czemu te wytyczne, narzędzia i procedury służą. I co tak naprawdę jest istotą Twojej profesji czy roli, na którą się zdecydowałaś. Czy głównym celem Twojego działania jest trzymanie się procedur realizacja okreśłonego celu? Co się stanie – dobrego i złego, jeśli wyjdziesz z tych ram i zadziałasz inaczej? Kto na tym skorzysta, kto straci i jak? Jak popatrzysz na historię każdej profesji, zobaczysz, że ona ewoluuje. Weźmy taką stomatologię – narzędzia, z jakich dentyści korzystali 100 czy 50 lat temu są całkowicie inne niż dziś. Czy to znaczy, że ci dzisiejsi nie sa już dentystami? Świat się zmienia, a my z nim. Wzajemnie na siebie oddziałujemy. Kiedy podążasz za tym, co w tobie żywe i autentyczne, wnosisz życie do tego, co robisz. Kiedy wiesz, po co wycodzisz poza kanon i czemu to wyjście ma służyć, możesz wzbogacić kanon nową perspektywą czy nowymi narzędziami. Czemu służy to, że jako coach coś klientowi doradzisz? Że jako terapeutka sięgasz po narzędzia z new ageowymi konotacjami? Kto na tym korzysta kto cierpi? Czasami tym korzystającym jest tylko Twoje ego – czy to dla Ciebie ok, żeby z tych ram wychodzć dla te motywacji? Kiedy to wiesz, mozesz z większą jasnością zdecydować jak wygląda Twoja szufladka, co w niej masz – i kim jesteś. Gdybym się zapytała dziś kim jesteś, co byś mi powiedziała? Pozdrawiam Cię serdecznie. I twoje wszystkie szufladki też. Cześć, do usłyszenia.[/learn_more]