Wzruszyła mnie ostatnio reakcja kilkuletniego synka znajomej na pytanie, czy kiedy dorośnie będzie chciał zostać muzykiem. „Mamo, ja przecież już jestem muzykiem”. Dziwne? Wcale nie, chłopiec uczy się gry na instrumencie, gra na nim i daje koncerty. Dlaczego niby miałby nie być muzykiem? Że mu brak doświadczenia? Wiedzy? To przecież tylko kwestia czasu. I ćwiczeń.
Ciekawa jestem, jak byś odpowiedziała, gdyby ktoś zapytał Ciebie,
czy kiedy dorośniesz, będziesz chciała być bogata?
Czy powiedziałabyś, że już jesteś? Albo że chcesz być?
Wbrew pozorom odpowiedź wcale nie jest taka oczywista ani natychmiastowa. Bo zaraz budzą się obawy i opory. Uczono nas przecież, że nieładnie jest chcieć być bogatym i mówić o tym głośno. Uczono nas, że bogaci są chciwi, źli i myślą tylko o pieniądzach. Że gdzie pieniądze, tam się kończy przyjaźń. Że są rzeczy ważniejsze od pieniędzy…
Ale z drugiej strony…. Przecież dobrze jest nie kłopotać się o to, czy mogę sobie pozwolić na to, czego potrzebuję. I lepiej się żyje, gdy główną troską nie jest kwestia, skąd wziąć pieniądze. Kiedy mogę robić to, co naprawdę jest dla mnie ważne, bo pieniądze nie są problemem.
A w ogóle, co to znaczy być bogatym? I od kiedy można tak o sobie mówić?
Muzykiem jest osoba, która gra na instrumencie i występuje. Jest muzykiem, bo zajmuje się muzyką. Podążając za tą dziecięcą i cudowną logiką możemy powiedzieć, że bogatą jest osoba, która zajmuje się pieniędzmi i bogactwem. Czyli tworzy wartość, zarabiając, oszczędzając i/lub inwestując, daje pracę innym wydając, myśli o innych dzieląc się z nimi. Kilkuletni muzyk potrzebuje czasu i doświadczenia, aby stać się muzykiem dorosłym czy dojrzałym, podobnie jest z początkującym bogatym. Potrzebuje więcej umiejętności w zajmowaniu się bogactwem, potrzebuje więcej zarabiania, inwestowania, dzielenia się. To też przychodzi z czasem, tak, jak umiejętności muzyczne.
Całkiem niedawno natknęłam się na artykuł o pewnej kobiecie, mieszkającej na Manhattanie, w mieszkaniu wielkości lotniska, z armią pokojówek, opiekunek i pomocy domowych, mającej wszystko, czego dusza zapragnie. Była to osoba, chciałoby się powiedzieć, obrzydliwie bogata. Tak bogata, że trudno sobie wyobrazić, że można by chcieć mieć więcej. To, co ta kobieta mówiła o sobie i swoim życiu można by zamknąć w jednym zdaniu: „Moje życie jest do niczego – jestem nieszczęśliwa i nawet nie mogę powiedzieć, że jestem bogata. Bo w moim otoczeniu są ludzie tak niewiarygodnie bogaci, że wiem, że nigdy nie osiągnę ich pułapu”
Skoro ktoś taki nie może powiedzieć o sobie, że jest bogaty, to kto? I czy jest ktoś, kto ma uprawnienia do nadawania licencji na bogactwo? Nie znam takiego kogoś, a nawet gdyby był, dlaczego miałabym mu wierzyć? Czy nie prawdziwiej jest zdecydować samej, że się jest bogatą? Tak jak ten chłopiec jest muzykiem?
Ja jestem bogata. Tworzę wartość w świecie, wydaję, oszczędzam, pomagam innym. Finansowo, czasowo i energetycznie. Czasami chcę więcej, ale wiem, że to kwestia czasu i ćwiczeń. Zajmuję się bogactwem, więc jestem bogata. Wiem, co dla mnie ważne i pozwalam sobie za tym iść, więc jestem bogata.
To, że kwestie pieniędzy są dla mnie ważne, nie znaczy, że zastępują one inne ważne kwestie, albo że są tych innych kwestii ważniejsze. One po prostu są ważne i mają wpływ na inne obszary mojego życia. Przyznaję, akceptuję to i przyjmuję. Jestem bogata.
A Ty? Czy jesteś bogata? Czego potrzebujesz, by być? Napisz nam w komentarzu poniżej, jesteśmy bardzo ciekawe, czy dajesz sobie prawo do swojego bogactwa?
P.S. Muzyk może być i dobry i zły. Bogaty też może być dobry. Albo zły i chciwy. Może to, czego nas uczono nie do końca jest prawdziwe? Będziemy o tym jeszcze mówić, bądź z nami w tej podróży…