Nasz ostatni webinar Jestem Bogata wspominamy do dzisiaj. Dużo ważnych pytań, dużo energii. Skrzydła u ramion. Ale nie wszystko poszło tak, jak chciałyśmy: póki co, nie możemy wysłać linka z nagraniem do Uczestników, bo zawiodła transmisja danych. Niby nie my zawiniłyśmy, a jednak przyplątało się poczucie winy.
Co zrobić, aby poczucie winy nie podcinało skrzydeł i nie zabierało energii wtedy, gdy jest Ci ona najbardziej potrzebna do szukania nowych rozwiązań? Chętnie podzielę się z Tobą tym, co u mnie działa.
1. Chwila dla krytyka – daję sobie pięć minut na zapisanie wszystkich zarzutów, które mówi mój wewnętrzny głos („trzeba było jeszcze ustawić dyktafon”, „jak mogłaś wybrać taki program do obsługi webinarów”…)
2. Zastanawiam się, co takiego ważnego dla mnie nie zostało zrealizowane w związku z sytuacją, która się wydarzyła. Czyli inaczej mówiąc, szukam jaka moja potrzeba kryje się za moim poczuciem winy (i oskarżeniami krytyka). Co dla niego jest aż tak ważne, że w związku z tym tak mi dokłada? W przypadku webinaru bardzo chciałam być skuteczna i profesjonalna – gdy taka jestem, łatwiej przychodzi mi akceptowanie siebie. Ucierpiał także mój wizerunek.
3. Daję sobie prawo do poczucia tego w ciele: sprawdzam, gdzie mieszczą się w moim ciele emocje związane z tą sytuacją, akceptowaniem siebie i rysami na wizerunku. Nie myślę o tym za dużo, po prostu to czuję i posyłam w te miejsca oddech.
4. Szukam sposobów na zadbanie o to, co dla mnie ważne – ok, nie udało się ściągnąć nagrania. Co mogę zrobić, aby być skuteczna w tej sytuacji? Postanowiłyśmy z Izą odpowiedzieć na wszystkie pytania pisemnie, sprawdzić nowego dostawcę programu do webinarów i włączać dyktafon podczas kolejnych spotkań.
Gorąco polecam Ci w temacie poczucia winy wpis na moim ulubionym blogu Gdybym dorosła.