Znajoma ostatnio obruszyła się wielce, gdy powiedziałam znajomej, która właśnie założyła działalność gospodarczą, że właśnie została przedsiębiorcą.
„No co ty! Ja!? Przedsiębiorcą? Przecież ja dopiero co zaczynam, jeszcze nie zarobiłam nawet złotówki”
Obruszenie znajomej było wszakże uzasadnione, bo aby być przedsiębiorcą trzeba czegoś więcej.
I nie chodzi o zarabianie pieniędzy. Ani bycie rozpoznawalną marką czy posiadanie jej. To przychodzi później.
Nie chodzi dowiedzenie czy sprawdzenie, że się umie, potrafi, zasługuje być przedsiębiorcą. Że trzeba zdać jakiś egzamin, żeby dostać zewnętrzny papier. A przynajmniej to nie jest istota kwestii.
Pomyślisz sobie: „Ale przecież to świadectwa i zewnętrzne glejty świadczą o tym, kim jesteś. Przecież takie jest życie: musisz się uczyć, zaliczać kolejne stopnie, żeby zaliczyć kolejny poziom – dostać wykształcenie podstawowe, średnie, potem wyższe i dalej.”
Prawda?
Prawda.
Ale też nieprawda.
Jako fanatyczna wyznawczyni teorii względności z całego serca i z pełnym przekonaniem mówię, że czasem prawda, czasem nieprawda.
Zewnętrzne papiery i glejty poświadczają kim jesteś: jakie masz wykształcenie, kompetencje, rolę czy stanowisko. Ale nie one są istotą tego, kim jesteś.
Mając maturę masz średnie wykształcenia, broniąc pracę magisterską – wyższe, a działalność gospodarczej – przedsiębiorcą.
W zasadzie.
Ale by się stać magistrem, przedsiębiorcą czy kimkolwiek innym – dorosłym, biegaczem czy bogaczem musisz wcześniej podjąć decyzję. Bo to Twoja decyzja nadaje Ci kierunek. Prowadzi Cię do celu. Decydując się na studia, zakładanie firmy wstępujesz na drogę, która doprowadzi Cię do nabycia wyższego wykształcenia czy przedsiębiorstwa.
Nie odpis aktu ślubu stanowi o tym, że stajesz się żoną. Stajesz się nią dzięki publicznej deklaracji, że bierzesz daną osobę za męża i ślubujesz podjąć określone kroki (na przykład czynienie wszystkiego, by Twoje małżeństwo był zgodne, szczęśliwe i trwałe). Nie musisz wykazać się sukcesami, dysponować know how, by stać się żoną. Stajesz się nią na mocy deklaracji – publicznej, ale Twojej własnej, a nie zewnętrznego glejtu. Sukcesy i know how rzecz jasna sprawę ułatwiają, ale by przychodzą z czasem, w miarę jak nabierasz doświadczenia w byciu żoną. Nie są warunkiem koniecznym (ani wystarczającym do tego).
Nie stajesz się prawdziwą matką w momencie, gdy Twoje dziecko zaczyna odnosić sukcesy rozwojowe (czy jakiekolwiek inne). Nie stajesz się nią również w momencie, gdy nie możesz sobie przypomnieć przespanej nieprzerwanie nocy, albo samotnej wizyty w toalecie. Ani wtedy, gdy odbierasz akt urodzenia z urzędu.
Matką stajesz się w momencie urodzenia lub przysposobienia dziecka. Często nie masz wtedy zielonego pojęcia o opiece nad dzieckiem ani większego w tym obszarze doświadczenia. Nie masz też prawdopodobnie żadnych sukcesów, poza tym, że przetrwałaś swoje własne dzieciństwo i może nawet masz wnioski jaką mamą chcesz lub nie chcesz być.
Tak samo jest z byciem przedsiębiorcą, osobą bogatą, dorosłą, biegaczem czy kimkolwiek innym. To czy się nimi stajesz wynika z Twojej decyzji i deklaracji.
Decydujesz się być przedsiębiorcą, gdy podejmujesz się założenia firmy. Deklarujesz się jako przedsiębiorca wypełniając wniosek o założenie działalności gospodarczej. Jest z tym wnioskiem związana część dalszych kroków, które mają sprawić, by przedsięwzięcie było legalne i formalnie mile widziane. Fakultatywnie, poza ZUSem, USem i GUSem możesz mentalnie zadeklarować, że uczynisz wszystko, by przedsięwzięcie nasze było zyskowne, rozwojowe i radość dające. Albo wprost przeciwnie. (To drugie, jeśli się dzieje, to najpewniej nieświadomie).
Dlatego jeśli jesteś przedsiębiorcą, a się nim nie czujesz, sprawdź, co zadeklarowałaś w części fakultatywnej? Czy uczynić wszystko, by przedsięwzięcie Twoje było zyskowne, rozwojowe i radość dające? Czy może wybierasz drogę troski, problemów i wyzwań nie do przejścia?
Jeśli potrzebujesz sukcesów, glejtów, idź za nimi zdobywaj je. Ale pamiętaj, że one nie sprawią, że jesteś.
Jesteś, bo zdecydowałaś i zadeklarowałaś. I kropka.
A jeśli spina Cię obawa przed pomyłką, klęską czy zmianą planów, pomyśl sobie, że „uczynisz wszystko”, by było zyskowne, rozwojowe i radość dające. To ’wszystko’ zawiera też zmianę planów, wycofanie się, przeanalizowanie ponowne itp. Przedsiębiorcy tak mają ;-).
To tylko kwestia nastawienia mentalnego.
A zatem: czy jesteś przedsiębiorcą?
Czy jesteś bogata?
Czy jesteś dorosła?
Jakie decyzje podjęłaś? Jakie deklaracje wypełniasz?
Daj znać! Taka decyzja bardzo nadaje kierunek naszych działań!