Zaznacz stronę

Jest taka jedna matra, którą często powtarzamy, nawet jeśli koncepcja mantr czy afirmacji jest nam odległą.
W zasadzie jest jedna, ale przybiera różne formy (świat jest w nie wszak bogaty).

Czasami jest nawet uzasadniona, ale wtedy inny jest jej ciężar.

I podłoże.

Wiesz o jaką mantrę mi chodzi?

Jeszcze nie teraz.
Dopiero, gdy (nauczę się, zrobię kurs/ schudnę/ zarobię/ skończę…
Muszę jeszcze nauczyć się/zrobić kurs/zarobić/skończyć.

(Nie jest to ta sama mantra, której używała Scarlett O’Hara mówiąc: „Pomyślę o tym jutro’.)
To jest mantra, która trzyma nas w niemocy i niedostrzeganiu tego, co mamy i co możemy innym dać.

To jest mantra, która, zasadza się na poczuciu, że jestem niewystarczająca, niegotowa, że nie mogę.
I jest to mantra, którą warto usłyszeć i rozpoznać.

Bo nawet, jeśli jej nie wypowiadasz głośno, albo nie zauważasz, że ją myślisz niewykluczone, że i tak ją afirmujesz (zupełnie niepotrzebnie).

Poznasz ją po tym, że złościsz się albo dziwisz, gdy inni robią to, do czego Ty jeszcze nie jesteś gotowa.
Alo gdy ktoś robi to, na co Ty sobie nie pozwalasz i robi to w dodatku niedoskonale.

Wtedy ta mantra brzmi mniej więcej tak:
„Bosz.., jak tak można! W życiu bym sobie nie pozwoliła na takie uproszczenie/błąd”
„Ja też bym tak mogła, wielkie rzeczy’

Znasz? Używasz?

Prawdopodobnie brzmi całkiem sensownie i racjonalnie. Jeśli zrobisz kolejny kurs, zarobisz (jakieś) pieniądze, schudniesz, będziesz bardziej (wstaw swój przymiotnik).
Kłopot tylko w tym, że po tym kursie, pieniądzach czy wadze ta mantra z Tobą pozostanie (albo po chwili wróci.

Dobra wiadomość jest taka, że niezależnie, skąd Ci się ta mantra wzięła, nie jesteś na nią skazana. Bo nawet jeśli kiedyś była prawdziwa i służąca, to prawdopodobnie od tamtego czasu coś się zmieniło: dorosłaś, nauczyłaś się czegoś, co innego stało się dla CIebie ważne.

Warto sprawdzić, czy ta mantra nie jest po prostu starym nawykiem myślowym. Starym przyzwyczajeniem.

Mój pomysł jest taki:
Kiedy zauważysz, że Ci się taka mantra odzywa, sprawdź ze sobą:

1. Co to znaczyłoby dla Ciebie, że jesteś wystarczająca?
Gdybyś już zrobiła, co ustawiasz jako warunek do działania, to co by się zmieniło? Co by Ci ten kurs/waga/ spełnienie innego warunku zmieniło?
Odpowiedzenie sobie na to pytanie pozwoli Ci sprawdzić, czy to „dopiero, gdy’ jest wymówką czy odpowiedzią, która ustala granice i pozwala realizować plan (na zasadzie, że zalewam herbatę dopiero gdy woda się zagotuje).

Bo być może ta mantra ma sens i jest wyrazem tęsknoty za planem, albo choćby jego zarysem i jest sposobem na to, by działać sensownie, z rozsądkiem?
Jeśli się okaże, że rzeczywiście potrzebujesz jeszcze to coś zrobić,  na przykład żeby komuś albo sobie nie zaszkodzić, będziesz mieć jasną sytuację: to nie wymówka, tylko plan, który możesz realizować.

A jeśli się okaże, że jednak wymówka, pewnie naturalnie zadasz sobie kolejne pytanie:

2. Jak się do siebie mają „Jestem wystarczająca’ i „Jestem doskonała/idealna’?

Spodziewam się, że teraz, jak to czytasz wydaje Ci się to oczywiste, że między jednym a drugim jest cała przepaść?
Niestety, praktyka pokazuje, że ta przepaść bardzo lubi się sklejać w jedno. I czasami potrzeba sporo czasu, by to (1) zauważyć (2) oddzielić.
Bo czy nie jest tak, że póki tego nie sprawdzimy, wydaje się, że musisz być najlepsza, by o sobie powiedzieć, że jesteś dobra? Że musisz mieć odrobione wszystkie lekcje, zrobione wszystkie kursy, zdobyte wszystkie certyfikaty, żeby móc powiedzieć o sobie, że jesteś przygotowana?
Pomiędzy 'wystarczająca’ a doskonała jest miejsce na 'dobra’, 'bardzo dobra’, 'wybitna’, 'świetna’.
Czego byś potrzebowała, by być wystarczającą, a czego by być dobrą?

Szczerze Ci powiem, że uwielbiam gdy w sesji dochodzimy do momentu, w którym widać jak na dłoni, jak absurdalna jest ta pułapka myślowa. Robi się tak lżej, jaśniej i pojawiają się pomysły na działanie z lekkością :-).

A najlepsze jest, że zobaczenie siebie gdzieś pomiędzy 'jestem wystarczająca’ a 'jestem doskonała’ daje tyle przestrzeni do wzrostu….

Możesz wtedy robić te kolejne kursy, zarabiać coraz większe pieniądze i gubić kilogramy nie dlatego, że czegoś Ci brak, ale dlatego, że chcesz czegoś większego albo lepszego.

Na moje oko tego nam właśnie potrzeba.

Jeśli wciąż Ci trudno uwierzyć, że jesteś wystarczająca (bo co do tego, że jesteś, nie mam najmniejszych wątpliwości!), sprawdź ze sobą jeszcze:

3. Czy gdybyś już była wystarczająca, gdybyś spełniła ten warunek, który Cię przesunie w stronę doskonałości, a teraz nie pozwala wyjść do działania, to nadal chciałabyś się tym zajmować?

Czasami jest tak, że to ’muszę jeszcze’ jest przykrywką. Bo na przykład nie chcesz czegoś z zupełnie innych powodów (bo coś jest na przykład niewystarczające dla Ciebie, albo chcesz to zrobić ale nie z tymi ludźmi, albo nie w ten sposób).

Kiedy się zatrzymasz i sprawdzisz ze sobą, masz szansę, że podejmiesz decyzję o działaniu lub niedziałaniu z zupełnie innego miejsca.

Dla mnie to jest miejsce mocy.

Pozwól zatem, że kończąc, zapytam Cię:

Co z rzeczy, które już wiesz umiesz wskazują, że robisz i możesz robić fajne rzeczy i zarabiać na tym pieniądze?

Które z rzeczy, które już wiesz i umiesz wskazują, że możesz te rzeczy robić bardzo dobrze?

A wiesz, że tylko Chuck Norris przeczytał cały internet?
Ale on potrafi zamknąć szufladę na klucz tak szybko, że zdąży jeszcze włożyć do niej klucz. Ja się nie podejmuję z nim rywalizować.

A Ty?