Na pewno spotkałaś się nie raz z sytuacją, kiedy Ty, świeżo po warsztatach, albo inspirującej lekturze odkryłaś i wprowadziłaś w życie coś, nawet niewielkiego, co zdecydowanie zmieniło Twoje życie. I zaraz przychodzi Ci do głowy, że taka zmiana mogłaby podobnie, a może nawet bardziej poprawić czy ulepszyć życie kogoś, kto jest dla Ciebie ważny, kogoś, o kogo się troszczysz i zależy Ci na nim. Ale mimo Twoich wysiłków ta osoba reaguje oporem. Nie chce Cię słuchać, albo niby się zgadza na Twoją propozycję, ale potem i tak robi swoje. A im bardziej Ty przekonujesz, tym bardziej opór się nasila.
O ile sytuację taką stosunkowo łatwo jest przełknąć, jeśli pojawia się sporadycznie, kłopot może się pojawić, jeśli spotykasz się z nią częściej. Bo wywołuje ona jeśli nie złość, czy frustrację, to przynajmniej gorycz: ja chcę dla niej/niego dobrze, a ona/on upiera się przy swoim i nie przetłumaczysz….
Osoby najbardziej oporne w otoczeniu? Z czubka głowy: małżonek/partner, mama, siostra, szef.
Ponieważ konsekwencją tej sytuacji może być popsucie relacji z daną osobą (jak taka jesteś i mnie nie słuchasz to mam Cię dość!), przyjrzyjmy się temu, jak możemy sobie poradzić.
Co zrobić, żeby kogoś przekonać do skorzystania z naszej pomocy?
Jeśli mimo Twoich wysiłków druga strona tkwi w oporze, to jedyna rozsądna rzecz, jaką możesz zrobić, to odpuścić. Tak po prostu. Bo im bardziej naciskasz, tym większy opór napotykasz. (I nie tylko w fizyce :-))
Nie zawsze fakt, że coś wartościowego dla kogoś mamy musi oznaczać, że on to musi od nas chcieć. W tym momencie i na naszych warunkach. I nie musi to oznaczać, że nie przyjmując pomocy osoba odrzuca nas, choć taka interpretacja sytuacji przychodzi w sposób naturalny. Odmowa boli, bo godzi w naszą potrzebę – wpływu? wkładu w czyjeś życie? spójności? kontaktu?
Za każdym nie stoi jakieś tak.
To wiadomo. Tylko czasem tak trudno o tym pamiętać. Bo takie nie potrafi zaboleć. A jeśli się powtarza, potrafi zaboleć wielokrotnie. Aż do wkurzenia, chęci odwetu, zerwania relacji.
Jeżeli trudno Ci poradzić sobie z odmową przyjęcia tego, czym chciałabyś się z kimś podzielić i trudno znaleźć to „tak”, które się za nią kryje, po pierwsze przyjrzyj się sobie i :
1.Zbadaj intencję Twojego działania: Co kryje się pod Twoją chęcią dzielenia się? Co jest DLA CIEBIE ważne w tej relacji? Dlaczego to takie ważne DLA CIEBIE, aby Twoja propozycja została przyjęta?
Czy chodzi Ci o dobro tej osoby? Czy o swoją sprawczość? A może o akceptację z jej strony (bo akceptacja Twojej pomocy utożsamia się z akceptacją Ciebie?). Albo o bycie dostrzeżoną, docenioną?
Częstym powodem, dla którego trudno nam poradzić sobie z odmową w takiej sytuacji jest potrzeba troski: czasami trudno nam jest patrzeć jak ktoś ważny marnuje swój potencjał, nie wykorzystuje możliwości, jakie przed nim stoją. A czasami dzielenie się jest dla nas jedynym sposobem na to, żeby poczuć się ważnym, docenionym przez tę osobę. Jedynym sposobem na utrzymanie/pielęgnowanie relacji.
Czy masz inne sposoby na pielęgnowanie tej relacji?
Jeśli gorycz czy złość związana z oporem na Twoją pomoc wiąże się z tym, że dana osoba jest dla Ciebie ważna i kierujesz się potrzeb troski czy wsparcia, pomocne może być powiedzenie jej o tym i zapytanie, w jaki sposób możesz jej pomóc:
„Słuchaj, taka jesteś dla mnie ważna, tak bardzo mi zależy na tym, żeby Ci było dobrze. Powiedz, w jaki sposób mogę Ci pomóc, albo co mogę zrobić, żeby Ci było łatwiej?
Czasami odpowiedź, jaką usłyszysz może być zadziwiająca, ale jeśli jej zaufać i posłuchać, potrafi znacząco zmienić kształt relacji. I na pewno dostarczy Ci pomysłów na to, jak tę relację pielęgnować.
2. Ponieważ każda relacja ma dwie strony, dobrze jest przyjrzeć się, co jest ważne dla osoby, z którą chcesz się podzielić. Może się bowiem zdarzyć, że dla niej najważniejsze w danej chwili jest trwanie, a nie zmiana, którą niesie to, czym chcesz podzielić. Albo niezależność i decydowanie o sobie, a nie wymiana.
Czasami nie pamiętamy, że nawet najbliżsi nam ludzie nie są nami. To, co dla nas jest dobre, co nam zmieniło życie nie musi być dobre dla innych. Może to, co proponujemy nie jest dobre na ten moment, może dla drugiej strony ważne jest samodzielne dochodzenie do wniosków. A może potrzebuje ona po prostu przestrzeni do tego, być taką, jaka jest, bez zmieniania się według czyjegoś obrazu. Może nawet nie utożsamiać się z Tobą i nie uważać, aby to, co było dobre dla Ciebie przyniosło dobre skutki i jemu.
Jedną z podstawowych potrzeb człowieka jest potrzeba akceptacji i zrozumienia. Ludzie nie lubią być poprawiani, naprawiani ani ulepszani. Aby cokolwiek zmienić potrzebujemy akceptacji i bycia przyjętym w swojej niedoskonałości. Jeśli do kogoś wciąż zwracasz się z propozycją ulepszenia jego życia, może on uznać, że nie akceptujesz tego, jak on żyje. W sposób nieuświadomiony będzie się przed tym brakiem akceptacji chronić, wysyłając komunikat: „nie zmienię się tak, jak byś chciała, bo chcę, żebyś uznała że jestem OK taki, jaki jestem.”
Czasami najlepsze, co możemy zrobić, to po prostu odpuścić. Pozwolić drugiej stronie na jej własne wybory i decyzje, nawet jeśli są one dla nas bez sensu. Pamiętasz przypowieść o synu marnotrawnym? (Pisałam o niej w kontekście bogactwa tutaj: Zawsze możesz wybrać)
Nie mówmy wtedy „Zobaczysz, jeszcze przyjdziesz i będziesz się prosił”, nie zapraszajmy do poczucia się winnym. Nikt tu nie jest winny, po prostu wymiana nie może nastąpić. I jedyne, co możemy zrobić, to uszanować ten stan.
Jaki komunikat pozwoli pielęgnować tę relację:
„Słuchaj, widziałam/słyszałam/mam coś, co myślę mogłoby być dla Ciebie ważne i pomogłoby Ci _________________. Jakbyś kiedyś potrzebowała, daj mi znać, podzielę się tym z Tobą.”
albo, jeśli nie możesz się oprzeć przedstawieniu propozycji:
„Wiem, że może nie jesteś zainteresowana teraz wprowadzaniem zmian, ale zobaczyłam __________________ i pomyślałam, że mogłoby Ci się to przydać, dlatego przesyłam. Będzie mi miło, jeśli skorzystasz, ale nic się nie stanie jeśli nie.”
W ten sposób informujesz drugą stronę, że masz narzędzia, które mogą jej pomóc i zostawiasz jej przestrzeń do samodzielnej decyzji, czy chce z tego skorzystać, czy nie. A dzięki tej przestrzeni nie tworzysz nacisku ani napięcia w relacji. Szanujesz jej autonomię i prawo do własnego zdania.
A swoją drogą, radość z sytuacji, gdy ktoś sam przyjdzie i zapyta, co to było to, czym chciałaś się podzielić jest warta ryzyka, że może nie przyjść, naprawdę.
Trochę tak, jak w przypowieści o synu marnotrawnym (Pisałam o tym tutaj).
A jak jest u Ciebie? Kto najbardziej nie chce tego, czym chcesz się podzielić? Podzielisz się tym z nami? Przyjmiemy :-)!
Iza